english | |
Nasz ukochany Mąż, Tata i Teść Pogrzeb odbędzie się we wtorek, 8 czerwca 2010, w Łodzi na "Starym Cmentarzu" przy ulicy Ogrodowej 36, o godzinie 11:20 Kondoloncje można kierować na adres: kondolencje@Gwizdka.com
Posłuchaj fragmentów wywiadu o wojnie i Auschwitz (MP3) przeprowadzonego przez syna Jacka w dniu 75-tych urodzin (1997). (Mam nadzieję opublikować całość w formie książkowej) |
Zawsze wierny ludzkim wartościom. Były więzień Auschwitz. Absolwent wydziału elektrycznego Politechniki Łódzkiej. Wieloletni pracownik łódzkich firm z branży wielkich instalacji elektrycznych. Nigdy nie dbał o dobra materialne. Jego mottem było: "nie warto nic posiadać, tak łatwo to stracić...". Jako młody chłopak stracił ojca, wkrótce po zakończeniu budowy rodzinnego domu, zabranego podczas wojny przez Niemców. Po wojnie nastali Sowieci, aby nas "zbawić" od kapitalizmu i demokracji i uratować, wprowadzając "realny" socjalizm, gdzie każdemu należało się po równo. Słuchanie radia alianckiego oraz plany niemieckie wobec domu rodzinnego były powodami, dla których razem z młodszym bratem Kazimierzem i starszą siostrą Antoniną, zostali wysłani przez Nazistów do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Cała trójka rodzeństwa przeżyła. W Auschwitz brał udział w wyniesieniu filmów pokazujących ludobójstwo które tam miało miejsce. Po wojnie, znalazł się w Amerykańskiej strefie w Niemczech, ale zdecydowali z bratem, że wrócą do ojczyzny. Ameryńaski mundur był jego jedynym ubraniem przez wiele lat. Na początku lat 50. ukończył Politechnikę Łódzką otrzymując dyplom magistra inżyniera elektryka. Pracując w Elektromontażu brał udział w kilku wielkich budowach ciężkiego przemysłu, odbudowującego się po wojnie kraju (elektrownie Konin, Skawina, Nowa Huta). Później wyspecjalizował się w budowie transformatorów wysokich napięć i ich linii produkcyjnych. Pracował kolejno w zakładach "Melta" (parę lat jako dyrektor) i "Elta" (od lat 90. część koncernu ABB). Pozostał wierny swym wartościom również w czasach komunistycznych. Nigdy nie ugiął się przed Służbą Bezpieczeństwa i, pomimo "gorących namów", nie został członkiem partii komunistycznej. Uważał, że dano mu spokój, ze względu na jego pobyt w obozie koncentracyjnym. Musiał jedynie ukończyć wieczorowe kursy WUML. Przeszedł na wcześniejszą emeryturę (w wieku 61 lat) kiedy kazano mu rozwiązać pracownię projektową, którą wówczas kierował i zwolnić wszystkich swoich pracowników. Nie uczynił tego, zdecydował się "zwolnić" siebie samego. Tragiczne przeżycia wojenne uczyniły go bardzo religijnym. Pozostał przy swej wierze do końca swej drogi na Ziemi. Przeczytaj dłuższą wersję po angielsku... ( Jacek Gwizdka, syn ) |